Komentarze: 7
Nudno. Trochę się rozerwałem czytając blog "Abstrakcji", jednak jedna jaskółka wiosny nie czyni (nawiasem mówiąc pozdrowienia dla Harley`a, najbardziej wykwintnego intelektualisty pod słońcem).
Chciałem napisać jakąś historyjkę, ale nie mam żadnego pomysłu. Nieczęsto mi się to przez te dwadzieścia i dwa lata z hakiem zdarzało, a jak już się działo, to przynajmniej szedłem zalać pałę. A teraz? Nic, ani pomysłów, ani chęci do gorzałki. Miałem plan coś zamamoniować, ale też mi przeszło.
To pewnie przez tą cholerną Zimę. Wpada to to co roku, wpędza mnie w długi z powodu konieczności przesiadywania w knajpach, nie dając zbyt wiele w zamian. Na nartach nie jeżdżę, bo bym kogoś pewnie po drodze zabił, na łyżwach też nie, bo zimno, mokro i piwo wypada z ręki, do dupy z taką porą roku.
Jeden z moich ulubieńców - s-coś tam-vir - podaje informacje o tym, co właśnie czyta, co oglądał w kinie, co jadła na śniadanie jego mama... Postanowiłem pójść jego śladem i powiem Wam, co aktualnie mam na nogach. A na nogach mam szare buty marki Converse, które nie chronią wystarczająco moich stóp przed mrozem. Chciałem sobie ostatnimi czasy kupić stosowniejsze pokrycie dla końców moich odnóży, jednakże za każdym razem trafiałem na minę.
Gram sobie na przykład z bratem w hokeja piłkami do siatków w Tesco, gdy nagle podbiega do nas ochroniarz. Japę ma podobną do mopsa, krok jak kulawa jaszczurka, szkoda więc mi się chłopaka zrobiło i postanowiłem nie zgrywać się z niego za bardzo. Jak podszedł spytałem się go o buty, żeby uniknąć konieczności dyskusji. Chłopak zrobił minę i odesłał mnie do stojącej niedaleko kobiety. Mała była trochę i wyglądała w tym swoim czerwonym kubraku jak krasnal. -Czy mają państwo buty rozmiar 47?- pytam. -Nie, takich dużych to nie mamy- odparła. No to ja na to, czy to sklep dal skrzatów i czy nie obsługują dużych ludzi. Chyba wzięła to do siebie, bo zrobiła się czerwona także na gębie, odburknęła coś pod nosem i poszła cholera wie dokąd...
Jak widać moja nuda jest na tyle bezlitosna, że zdecydowałem się pisać takie bzdety. Ale już przestaję, bo co za dużo to grozi zawaleniem, jak mawiał jeden z moich ulubionych poetów...